Recenzja maski LOREAL Pure clay DETOX WASH

Dziś przygotowałam dla Was recenzję maski marki L'OREAL Pure Clay Detox Wash.
Pierwszy raz zetknęłam się z tą maską, gdy marka ta prowadziła kampanię promocyjną Detox Party i dla określonej liczby osób, którym udało się zarejestrować, wysyłała ona próbki maseczek. W moim przypadku była to ta czarna i zielona. Moja skóra była wtedy w niezbyt dobrym stanie więc poszukiwałam czegoś, co dogłębnie ją oczyści ale jednocześnie nie przesuszy.
Malutka paczuszka przekroczyła próg mojego domku a w niej 5 próbek. Były to 3 czarne i 2 zielone 




Po umyciu buzi produktem oczyszczającym był to chyba LaRoche Possay postanowiłam nałożyć maseczkę na buzię. Na pierwszy odstrzał ta czarna. Po otwarciu poczułam specyficzny ale nie drażniący mnie zapach.Porównałabym go do zapachu żelu pod prysznic takiego typowo męskiego. 
Producent zalecał ją trzymać 10-15 minut do wyschnięcia. Jak często to bywa w moim przypadku, nie wiem czy w Waszym też, maska nie zaschła po 15 minutach a 25 minutach. Była dość łatwa do zmycia, nie brudziła mi zbytnio rąk, jak to często w tego typu masek bywa. 
W nozdrzach pozostał mi dość ciężki ale świeży jednocześnie jej zapach i gładka cera. 
Wow! pomyślałam sobie to jest to! Cera nie była przesuszona, fajnie nawilżona. Nie zauważyłam także żadnego zaczerwienienia, czy też podrażnienia twarzy. No można by wręcz powiedzieć - MASKA IDEALNA ZA FREE!.
Ale żeby nie było za kolorowo następnym razem wypróbowałam tę maskę zieloną. Mając w pamięci wspaniałe doznania po ostatniej aplikacji maski, liczyłam na przyjemny zapach no i mega efekty. Po krótkim czasie od aplikacji twarz zaczęła mnie lekko piec ale uczucie to szybko zniknęło. Ku mojemu zdziwieniu zaschła już po 10 minutach i wspaniale się zmywała. Niestety moja skóra twarzy była napięta, miałam uczucie, że jest wręcz wysuszona. Niestety po 2/3 dniach na buzi wyskoczyły mi okropne krostki. Po prostu nie była to maska dla mnie. Postanowiłam wykorzystać pozostałe próbki czarnej maski. Wrażenia po kolejnych aplikacjach były niezmienne. Czarna wydawała się być idealną dla mnie.
Po długim czasie nadszedł czas na kupno aż całej tubki-aż całe 150 ml czystej maski L'Oreal. Moje oczekiwania chyba były zbyt duże wobec tej maski. Przyznam się szczerze, że liczyłam na super gładką buzię, bez zaskórników już po pierwszym zużyciu, ale postanowiłam być bardziej cierpliwa i zużyłam całą.

CZAS NA PRAWDĘ

Jeśli liczysz, że ta maska oczyści ci skórę z zaskórników i nie wrócą, a Ty już na zawsze będziesz cieszyć się nieskazitelną cerą , to niestety muszę Cię zawieść. Tak samo jak szybko zachwyciłam się ta maską, tak też podobnie pierwsze zauroczenie minęło. To maska typu- działa do następnego dnia , góra dwóch.  Moja skóra nie polepszyła się jakoś znacząco,ale jednocześnie nie zauważyłam, żeby się pogorszyła. Jeśli lubisz maseczki i jest to Twój rytuał zdecydowanie polecam. Do tego kieliszek wina, ulubiona muzyka i SPA masz za grosze , dodatkowo we własnym domku.
Jeśli należysz od osób, które wymagają mega efektów, zostaw w kieszeni te pieniądze , które miałabyś na nią wydać i szukaj dalej. TO produkt, który MOIM ZDANIEM nie zaskoczy Cię.

A jakie są Wasze opinie na temat tej maski? Jakie są Wasze ulubione? Zostaw komentarz pod tym postem.



Komentarze

Popularne posty